Historia zagubionej obrączki (oparta na fakcie autentycznym)

wedding ring 4582158 1280

Lat wiele temu, prawie pół wieku,
świat był zupełnie inny niż dzisiaj.
A ludzie byli także szczęśliwi,
nie wierzysz – to zapytaj?

Nie tylko radość była ich życiem,
były też łzy i zwątpienia.
Ale też teraz w tym lepszym świecie,
nie brak i ludziom zmartwienia.

Ze szczęściem w parze czasami,
dosięgną Cię także cierpienia.
Ale pozwólcie, że to co opowiem,
jest godne do streszczenia.

Dzień to był zwykły, jak co dzień,
lato już przemijało,
A w gospodarstwie rodziców,
pracy było niemało.

Wykopki ziemniaków były,
buraki wyrosły jak trufle.
Jeszcze dzieciątko małe kwiląc,
czekało na matkę ufnie.

W tym całym wielkim pośpiechu,
ręce pełne roboty.
Wszyscy się raźnie krzątają jak pszczółki,
by zabrać ten plon złoty.

Praca prawie skończona,
odpocząć trochę trzeba.
Aż tu matka z dziecięciem na ręku,
na dłonie swoje spoziera.

Patrzy i oczom swym niedowierza,
oddech jej w piersi zamiera.
Obrączka złota, co palec zdobiła,
zniknęła - czyżby się zagubiła?

Szukała cała rodzina,
łzy też się gorzkie polały.
Bo to obrączka zaślubin była,
przysięga i miłość, ręce nią związały.

Modlitwa była do niebios słana,
bo wiele próśb wymodlonych.
Święty Antoni był też w to wmieszany,
gdyż  jest patronem rzeczy zgubionych.

Gorące modlitwy nie są wysłuchane,
a może te modły, to było na mało?
Być może święty Antoni chciał czegoś więcej ...
a życie wciąż upływało.

Po jakimś czasie w tym samym miejscu,
ta ziemia co plon dawała.
Została rozkopana,
bo siostra dom budowała.

Mijały lata wiosny i jesienie,
na skroniach siwe włosy się zjawiły.
A w codziennym pacierzu słowa cicho szeptane,
Święty Antoni i święci – wstawcie się za nami.

I teraz po tych wielu latach,
znowuż kopanie było.
Bo kanalizacja ma być zrobiona,
więc rury w ziemię wsadzono.

Lato tego roku wyjątkowe było,
zresztą cały rok jest zupełnie odmienny.
Bo zaraza choroby świat cały spowiła,
i zbiera wciąż plony i czyni kraj biedny.

Gdzie szukać ratunku?
w Bogu jest nadzieja i lekarzy rękach.
A może by tak trzeba w tę prośbę,
Wszystkich świętych wmieszać?

Ludzie rozpatrzeni ratunku szukają,
Polacy w swych rękach różaniec trzymają.
I proszą Pana Boga i Tych wszystkich świętych,
o ulgę w cierpieniu, w sprawach beznadziejnych.

Lecz nadeszły wakacje, czas urlopów nastał,
ludzie jakby z rozpaczy, w domach się schowali.
Lecz niektórzy odważni, nie bojąc się skutków,
na odpoczynek, w Polskę się wybrali.

Moja siostra odważna, także przyjechała,
nie do obcych, lecz swojej rodziny.
Bo tak być musiało, zapisane w gwiazdach,
bo ciągło ją bardzo, w te rodzinne strony.

Był to dzień sierpniowy, słońce mocno grzało,
a moją siostrę z domu coś wygnało.
Chodząc po ogrodzie, błądząc gdzieś myślami,
lecz ktoś ją popycha, by szła nieco dalej.

Przecież tu nic niema, ziemia zbita leży,
cóż tam mogę zobaczyć, sama w to nie wierzy.
Ale siła zbyt wielka, by oprzeć się dała,
i poszła w tę stronę, ku ziemi spojrzała.

Patrzy ze zdumieniem, glina gładka biała,
a na środek tej ziemi, promyk słońca pada.
A w środeczku tej ziemi jakby malowane,
okrągłe kółeczko jest narysowane.

Zdziwiona tym widokiem, bierze patyk w ręce,
i zaczyna w niej grzebać - jak krecik na łące.
Oczom swym nie wierzy, coś błyszczeć zaczyna,
czy ją wzrok nie myli - to obrączka chyba.

Bierze w swoje ręce, nieco zabrudzoną,
lecz błyszczącą w słońcu, już nie zagubioną.
To ta sama obrączka co przez prawie półwiecze,
Zsunęła się z palca – matce z dziecięciem na ręce.

Sama w to nie wierzy,
rozgląda się na boki.
Czy Duch Święty z Antonim
skierowali jej tam kroki?

To jeszcze nie wszystko kochani,
Siostra obrączkę znajduje,
bo już nazajutrz w tym samym miejscu,
koparka ziemię rujnuje.

Radość była ogromna,
łza szczęścia się także polała.
Bo po 45 długich latach,
ziemia wróciła - co kiedyś zabrała.

Czy możesz sobie pomyśleć,
kochana siostro i bracie,
że tą matką z dziecięciem na ręku,
to ja byłam właśnie.

Piękny prezent dostałam
w dniu swoich urodzin.
Komu mam dziękować,
nie pytać się godzi.

Czy to opatrzność Boża
czuwała nade mną?
Bo to przecież cud być musiał,
czy zgodzisz się ze mną?

Czy to ta modlitwa wciąż cicho szeptana,
Przez Boga i świętych była wysłuchana?

Czyli warto się modlić i mieć wciąż nadzieję.
Powierzyć się do końca – niech Twa wola się dzieje.
Niech dzieje się wola, Boga Ojca w niebie.
Który czeka z miłością, na mnie i na ciebie.

 

Z podziękowaniem mojej siostrze.